Tajemnice wizerunku z Guadalupe

TAJEMNICE WIZERUNKU MADONNY Z GUADALUPE
Świadectwo prof. Ferdinando Ojeda Llanesa

W roku 1116 (podawany jest również rok 1111) 8 plemion Azteków wyruszyło w poszukiwaniu ziemi, na której mogliby osiąść, a którą, poprzez specjalne znaki, wskaże im ich bóg. Ponad 200-letnią historię poszukiwania nowego terytorium Aztekowie uwiecznili w postaci tzw. „Kodeksów historycznych”, swoistej kroniki, która nie była pisana, ale rysowana. W 1325 r. (lub 1345) Indianie odnaleźli długo poszukiwany znak i w tym miejscu rozpoczęli budową swojej stolicy – Tenochtitlan (obecnie miasto Meksyk). Istotą religii Azteków było składanie krwawych ofiary bożkom z ludzi – najczęściej pojmanych jeńców w wojnach. W mniemaniu Azteków ofiary były konieczne, aby podtrzymać w świat w istnieniu, gdyż zaprzestanie ich składania zakończyłoby się zagładą świata.
W 1519 r. wylądowali w Meksyku Hiszpanie, w 2 lata później zdobyli Tenochtitlan. Pierwszym posunięciem konkwistadorów było zlikwidowanie obrzędu składnia krwawych ofiar, zniszczenie azteckich świątyń i kamiennych idoli – posążków bóstw, co oznaczało dla Indian zagładę ich cywilizacji i kultury. Indianie zaczęli składać ofiary z ludzi po kryjomy, poza świątyniami, aby podtrzymać, w ich mniemaniu, istnienie świata. W końcu Indianie nie mogli już składać ofiar, a świat dalej istniał i dlatego poczuli się oszukani przez swoich bogów, co przerodziło się w ich całkowitą apatię i poczucie braku sensu egzystencji.
Po podboju Corteza, do Meksyku wysłano 35 misjonarzy na czele z pierwszym biskupem Juanem de Zumarragą. Zaczęto też tworzyć system administracyjny podbitego terytorium. Jednakże konkwistadorzy zachowywali się wobec podbitych Indian bezwzględnie. Biskup de Zumarraga usiłował wielokrotnie interweniować, nawet u samego króla Hiszpanii, ale jego korespondencja była przechwytywana przez administrację, tak, że król nie otrzymywał informacji o dziejących się w Meksyku niegodziwościach i okrucieństwach. Dodatkowo indiańską ludność dziesiątkowały przywiezione z Europy choroby, na które tubylcza ludność nie była odporna. Lata między 1525- 1535 były dla tej ludności tragiczne. Misjonarze nie mogli prowadzić ewangelizacji wśród Indian, bo ci, okrutnie doświadczeni przez białych, byli nieufnie nastawieni do nowej religii i głoszących ją ludzi., Gwałty i bezprawie konkwistadorów, nie tylko wobec tubylców, ale i duchowieństwa, spowodowały, że sytuacja stała się tak dramatyczna, iż biskup rozważał opuszczenie Meksyku przez wszystkich kapłanów i zamknięcie świątyń, tak, aby kraj został bez Boga. W końcu udaje mu się poprzez zaprzyjaźnionego kapitana statku, wysłać 36 stronicowy list do króla, w którym na końcu umieszcza zdanie: „Jeśli Bóg osobiście nie dokona interwencji, nie wspomoże swą ręką, ziemia ta znajdzie się na skraju całkowitego zniszczenia.”
I Boża interwencja nastąpiła. Wysłuchując tej prośby, Bóg wysyła Matkę Bożą, która 6 krotnie ukazuje się ochrzczonemu Indianinowi Juanowi Diego Cuauhtlatoatzin na wzgórzu Tepeyac – obecnie na terenie miasta Meksyk. Pierwsze objawienie następuje w grudniu 1531 r, podczas którego Matka Boża przedstawia się Juanowi Diego: „Ja jestem Doskonałą Dziewicą, Matką najprawdziwszego Boga”, przynoszącą miłość Syna, który jest Zbawicielem. Ludzie nie muszą się Jej nie obawiać, bo ma zaszczyt być ich Matką. Jednocześnie poleca, aby Juan Diego udał się do biskupa i poprosił o wybudowanie na tym miejscu, ku czci Jezusa, świątynię. Biskup jednak nie wysłuchał ubogiego Indianina. Mimo wszystko Matka Boża wysyła go kilkakrotnie z tym samym przekazem. W końcu biskup de Zumarraga zażądał, aby Juan Diego potwierdził swoje słowa znakiem od Najświętszej Panny.
Podczas kolejnego objawienia, które miało miejsce 12 grudnia, Maryja poleca Juanowi Diego, aby zebrał dla Niej na wzgórzu Tepeyac kwiaty. Mimo zimy i lekkiego mrozu, wzgórze, które zwykle było porośnięte suchymi ostami i kaktusami, pokryte było różami kastylijskimi – kwiat ten nie był jeszcze znany w Ameryce. Zabrane róże Juan przyniósł Matce, która starannie je ułożyła, zawinęła w płaszcz Indianina i kazała to zawiniątko zanieść biskupowi jako znak. Po dotarciu do rezydencji, Juan rozwinął swój płaszcz, róże się wysypały, a na płaszczu pojawia się wizerunek Najświętszej Maryi Panny. Miało to miejsce dokładnie o godz. 6:45.
Jest to przełomowy moment w historii kraju. Indianie wychodzą ze swoich kryjówek, idą do Meksyku, często przez wiele dni i masowo zaczynają się nawracać, chrzcić i przyjmować Ewangelię. Często w ciągu dnia jeden misjonarz chrzci nawet kilka tysięcy osób. Od tego dnia, w ciągu 7 lat, ochrzczonych zostało ok. 8 mln (!) Indian. Wydarzenia te zostały spisane, a pierwszym dokumentem jest relacja „Nican mopohua – Zostanie tu powiedziane”. Są to słowa samego Juana Diego, spisane w latach 1553-1554 przez Antonio Valeriano w indiańskim języku nahuatl. Dokument ten obecnie znajduje się w zbiorach Biblioteki Publicznej w Nowym Jorku, gdzie odnaleziony został w latach 80 XX wieku.
Wizerunek, zwany Matką Bożą z Guadalupe, gdyż tak Matka Boże się przedstawiła – „Jestem Doskonałą Dziewicą, Najświętszą Maryją z Guadalupe” – otoczony został ogromną czcią. Ale także już bardzo wcześnie, rozpoczęto jego naukowe badanie. Mimo zastosowanie coraz doskonalszych technik, przez wybitnych specjalistów, odkrywano kolejne tajemnice, których nie można wyjaśnić na drodze naukowej.
Jednym ze współczesnych badaczy jest pan prof. Fernando Ojeda Llanes z Wyższego Instytut Badań Guadelupiańskich w Meksyku – naukowej placówki działającej przy Sanktuarium, który osobiście miał możliwość przeprowadzania badań Wizerunku. Goszcząc w dniu 7 kwietnia br. w naszej parafii, podzielił się z przybyłymi na spotkanie wiernymi, kilkoma, fascynującymi odkryciami.
Utrwalony na tilmie (odzienie codzienne Indian XVI w formie szerokiego szala-płaszcza) Wizerunek, ma wymiary wysokość 195 cm, szerokość 105cm. Materiał odzienia sporządzony został z włókiem agawy. Jest to materiał jest bardzo nietrwały. W bardzo sprzyjających warunkach może przetrwać najwyżej do 40 lat, potem się rozpada. Tak więc do naszych czasów nie zachowała się żadna XVI wieczna tkanina z agawy, gdyż samorzutnie rozpadły się ze staroci.
Tkanina, na której widnieje Wizerunek Matki Bożej z Guadalupe trwa w stanie naruszonym ponad 500 lat i płótno nie wykazuje żadnych oznak starzenia, mimo, że przez pierwsze 100 lat przechowywane było skrajnie niekorzystnych warunkach. Obraz nie był przykryty nawet szybą, był dotykany przez tysiące pielgrzymów. Tkanina – jak wykazały badania w 1979 r. – nigdy nie była nasączona jakimikolwiek środkami konserwującymi.
Spojrzenie z bliska na Wizerunek robi niesamowite wrażenie. Żadne, najwyższej jakości zdjęcie nie jest w stanie oddać blasku bijącego z Wizerunku, którego kolory, zwłaszcza twarz Bożej Matki, zmieniają się w zależności od odległości patrzenia.
Profesor Ojeda dokonał podsumowania 75 dotychczasowych wyników badań. Rezultaty są niesamowite: nie jesteśmy w stanie określić nie tylko techniki wykonania Obrazu (olej, tempera, akwarela itp.), ale również jakiego użyto barwnika: organicznego, mineralnego czy syntetycznego. Wniosek jest jeden: jest to acheiropoietos, czyli wizerunek nie ludzką ręka uczyniony (podobnie jak Całun Turyński). Instytut Badań Guadelupiańskich poprosił, aby pan profesor wykorzystał do badań nad Wizerunkiem swoją wiedzę matematyczną (prof. Ojeda jest matematykiem). Relacjonując zebranym metodologię pracy, profesor nawiązał do klasycznego, dokonanego przez Pitagorasa podziału matematyki na 4 elementy: arytmetyki, geometrii, astronomii i muzyki.
Swoje badania Wizerunki profesor zaczął od astronomii.
Kiedy spojrzy się na malarskie kopie Obrazu okaże się, iż malarze traktowali znajdujące się na płaszczu Maryi gwiazdy, jako pewien element ozdobny i na każdej kopii są one różnie rozmieszczone. Nawet wybitny meksykański malarz Miguel Cabrera, który malował wielokrotnie ten Wizerunek, rozmieszcza gwiazdy na płaszczu w sposób przypadkowy. Prelegent stwierdził, że widział ok 180 malarskich kopii i na żadnej układ gwiazd nie był zgodny z tym co jest na oryginale. Natomiast gwiazdy – a jest ich 46 – na płaszczu Maryi stanowią odzwierciedlenie rzeczywistych gwiazdozbiorów, w układzie jaki miał miejsce 12 grudnia 1531 r. o godz. 6:45 nad stolicą Meksyku, a więc w tym momencie, gdy Juan Diego rozwinął przed biskupem Juanem de Zumarragą swój płaszcz! – o czym wspomniane jest w dokumencie „Nican mopohua”.
Współczesne programy komputerowe (np. REDSHIFT 7) pozwalają odtworzyć wygląd nieba w dowolnym punkcie kuli ziemskiej, w dowolnym czasie, z dokładnością do 5 minut. Gdyby Juan Diego stanął przed biskupem 5 min wcześniej lub później, układ gwiazd byłby inny. Kolejną intrygująca rzeczą jest to, że 12 grudnia o 6:45 nad Meksykiem rozpoczynał się świt i gwiazdy już nie były widoczne, a sam dzień 12 stanowi datę przesilenia zimowego, co ma także swoje symboliczne znaczenie. Niektóre gwiazdozbiory nie są w całości uwidocznione na płaszczu Maryi, ale dokonując swego rodzaju ekstrapolacji, można te gwiazdozbiory niejako „przedłużyć” poza płaszcz, gdyż zachowane są proporcje w odległościach. I tutaj pojawia się następna tajemnicza sprawa: układ gwiazdozbiorów na płaszczu Maryi jest lustrzany, co oznacza, że nie są one widziane z perspektywy ziemi, ale nieba – z „drugiej strony” kosmosu! To nie jest widok jaki mamy patrząc z ziemi na niebo, ale jakby z nieba (Nieba!) patrzyć na ziemię, jakby spojrzenia Boga w naszą stronę i to spojrzenie Syna Bożego przejmuje Jego Matka.
Na szatach Maryi, oprócz gwiazd, znajdują się także kwiaty. Są to kwiaty magnolii – w kulturze Azteków symbolu ludzkich serc. W indiańskim języku nahuatl to samo słowo – tepetl – określa kwiat magnolii oraz wzgórze. Wcześniejsze badania, potwierdzone później i uściślone przez p. prof. Fernando Ojeda, wykazały, ze wspomniane kwiaty nie są zwykłą ozdobą, ale odzwierciedlają położenie głównych gór i wulkanów tego regionu Meksyku. Przy odpowiednim usytuowaniu Wizerunku względem mapy, w odpowiedniej skali, kwiaty na szatach Maryi pokrywają się z głównymi górami i wulkanami rejonu Anahuac. W centralnej części obrazu, na łonie Maryi, w którym już żyje Jezus, umieszczony został kwiat jaśminu – dla Indian symbolu doskonałości. Indianie odczytali ten symbol, że jest to Matka prawdziwego Boga.
Gdy pomierzy się odległości (w cm) na Wizerunku pomiędzy kwiatami, i porówna się z odległościami na mapie, to te zależności są proporcjonalne do odległości między głównymi górami i wulkanami. Koincydencja pomiędzy tymi wynikami wynosi 95%, jest więc prawie doskonała.
Dla  Indian symbolika jest bardzo czytelna: Niewiasta na Wizerunku jest Panią Nieba (gwiazdy na płaszczu) i ziemi (kwiaty – wzgórza na sukni) oraz jest Matką Istoty Najwyższej i Doskonałej – Boga, którego nosi w swym łonie – co symbolizuje kwiat jaśminu.
Trzymając się pitagorejskiej konwencji podziału matematyki na 4 elementy, profesor Fernando Ojeda przeszedł do kolejnego: geometrii. Jego odkrycie polegało na odnalezieniu na Wizerunku geometrycznych układów składających się na tzw. ciąg Fibonacciego. Cechą charakterystyczną tego ciągu jest to, że iloraz dwóch kolejnych wyrazów zdąża do pewnej niewymiernej liczby, wynoszącej w przybliżeniu 0,618. Liczba ta znana była już w starożytności pod nazwą „złotego podziału”. Prostokąt, którego stosunek długości boków wyraża się tą liczbą nosi nazwę „złotego prostokąta”. Tę figurę można znaleźć w rozwiązaniach architektonicznych – od starożytności do czasów współczesnych. „Złote prostokąty” można znaleźć w dziełach najwybitniejszych malarzy. Co więcej, „złoty poddział” jako zasada porządkująca, obecny jest nie tylko w geometrii, ale także w muzyce, chemii, fizyce, mineralogii, w budowie organizmów żywych. Nawet zgodnie z ciągiem Fibonacciego rosną gałęzie i liście roślin. Obiekty, w których występuje zasada „złotego poddziału” charakteryzują się harmonią i pięknem.
„Złote prostokąty” można znaleźć na wizerunku Matki Bożej z Guadalupe, co odkrył prof. Ojeda. Również całkowite wymiary Wizerunku spełniają kryteria „złotego prostokąta”, a więc ideału.
W dalszej kolejności pan profesor szukał 4 elementu matematyki – muzyki, ale nigdzie nie widział odniesień do niej. Jak sam twierdzi, nie jest muzykiem i nawet nie umie śpiewać, a poszukiwania zajęły mu ponad 20 lat. Jednakże relacja Juana Diego mówi, że jego pierwsze spotkanie z Matką Boską zaczęło się od tego, iż usłyszał piękny śpiew. Tym tropem postanowił podążyć naukowiec. Postanowił dokonać matematycznej analizy Obrazu. W tym celu, przez środek wizerunku, gdzie biegnie szef tilmy, poprowadził komputerowo, pionową linię, a następnie przez 46 gwiazd, umieszczonych na płaszczu, poprowadził kolejne linie, po 23 z każdej strony wyznaczonej osi. Przekształcił je następnie na pięciolinie, a tam, gdzie były gwiazdy i kwiaty wpisane zostały nuty. Była to operacja – podkreślił prelegent – czysto matematyczna, ale dalej, jak wyznał, pomógł mu już profesjonalny muzyk, który zaproponował aby poszczególnym pionowym liniom, przyporządkować dźwięki z klawiatury fortepianu. Okazało się, że nutowy zapis, który powstał w ten sposób, zawiera doskonała harmonię muzyczną. Aby zweryfikować swój pomysł, badacz postąpił podobnie z innymi, malarskimi kopiami Wizerunku, gdzie gwiazdy były ułożone inaczej. Zapis nutowy nie zwierał harmonii, ale kakofonię. Podobne rezultaty dał eksperyment z ułożeniem gwiazd z 12 grudnia 1531, ale o innej godzinie niż 6:45. Nawet pięciominutowe przesunięcie nie dawało harmonii, tylko kakofonię. Tak więc efekt doskonałej harmonii był możliwy tylko w jednym wypadku: układ gwiazd nad Meksykiem taki, jak w momencie potwierdzenia przez Matki Bożej znakiem swojego objawienia.
W gwiazdach i kwiatach na szatach Maryi zapisana został muzyka.
Kto jest autorem tej muzyki? – zapytał nasz gość. Ja nim nie jestem. Autorem jest Bóg! – odpowiedział naukowiec.
Muzyki Nieba, zapisanej na Wizerunku Najświętszej Maryi Panny z Guadalupe, zebrani w świętojańskiej świątyni czciciele Bożej Rodzicielski wysłuchali w skupieniu i ze wzruszeniem, a potem, Kompozytorowi tego utworu, podziękowali brawami.
Na zakończenie, w imieniu słuchaczy, podziękował naszemu gościowi z Meksyku, za prawie 2 godzinne świadectwo, ks. Proboszcz Jerzy Serwin. Stronę organizacyjną spotkania zabezpieczali Rycerze Kolumba, z działającej w naszej parafii Radzie św. Brata Alberta.
Po spotkaniu można było nabyć pięknie wydany album pt. „Sekrety Guadalupe”, autorstwa p. Grzegorza Górnego i p. Janusza Rosikoń, który był również obecny w naszej świątyni oraz poprosić o dedykację od autora i naszego znamienitego gościa.